Stoi u mnie już półtora roku, przeszedłem przez etap fascynacji do fazy, gdy znam już wszystkie wady tego urządzenia, więc pora na szczery komentarz...
Szukałem w zasadzie dobrego amplitunera kina domowego, który okiełzna używane przeze mnie kiedyś kolumny dBX Soundfield. Próbowałem kilku, aż miły i rozumny sprzedawca wyperswadował mi cały pomysł, proponując mocne stereo. Posłuchałem. Na tle amplitunerów c352 okazał się porażająco dynamiczny, z napędzeniem olbrzymich głośników też poradził sobie bez trudu. Kolumny okazały się szybko najsłabszym ogniwem, więc poszły do zmiany - na Acoustic Energy Aesprit 309. Z nowymi NAD też sobie poradził, tyle że z biegiem czasu zalety okazały się wadami - ten wzmacniacz jest w stanie wyprodukować mnóstwo basu, którego często nie jest w stanie skontrolować. Ma przy tym brzydką cechę epatowania "wielkim" dźwiękiem, która ujawniła się przy Aespritach. Słuchanie go długo bywało po prostu męczące, brakowało miękkości, finezji. Choć szczegóły - owszem, były, dobra stereofonia. C352 obnaża też w sposób okrutny złe nagrania (szczególnie te ze sztucznie podbijanym basem i mocno skompresowane). Kiedy mogłem przez chwilę posłuchać bardzo głośno, dźwięk był niesamowicie realistyczny (nietrafiona jest moim zdaniem uwaga kilka wpisów niżej o zakłóceniach powyżej godziny 10!), za to męczył na normalnych poziomach odsłuchu (czyli - w moich warunkach - między godziną 8 a 9)
O ironio, radził sobie zawsze rewelacyjnie przy oglądaniu filmów z DVD w stereo. :-)
W tej chwili wylądował w drugim systemie, gdzie zastąpił stareńkiego i mułowatego Technicsa SU-V45A, którego bije o trzy długości. Z kolumnami podstawkowymi ALR Jordan gra dużo lepiej, stąd moje przeświadczenie, że są systemy, w których c352 się sprawdzi. A ja, naiwny, nauczyłem się tyle, że niekoniecznie wzmacniacz wysokiej mocy dobrze zgra się z kolumnami o wielkich gabarytach i dużej mocy maksymalnej. Czasem może być dokładnie odwrotnie.
Poza tym NAD c352 to sprzęt funkcjonalny, perspektywiczny (pre-out, mnóstwo wejść, odłączanie regulacji barwy, soft clipping), ładny (a co!) i tylko jedno wzbudza niesmak - regulacja głośności z pilota. Skandaliczna niedoróbka projektantów polega na tym, że po lekkim wciśnięciu przycisku w pilocie gałka podjeżdża nam od razu na godzinę 9-10, a to już poziom, przy którym w pokoju trzeba porozumiewać się krzykiem. Na 11 obsługujemy imprezę sylwestrową. Nigdy nie doszedłem do 12, ale wtedy pewnie przesuwają się meble.